środa, 21 stycznia 2015

Gdy odchodzi ktoś bliski...07.01.2015...

„Śpij piesku, śpij…
już odpocząć trzeba
Może będziesz miał
swój kawałek nieba
Może będzie tam
piękniej niż tu teraz
Może spotkasz tych, których tu już nie ma…
Śnij, piesku śnij…
w snach jest zawsze pięknie
Ciepły dom, miejsca dość
na twe wierne serce
Przyjdzie czas spotkać się
potarmosić uszy
lub razem na spacer znowu gdzieś wyruszyć
Lecz dziś sobie śnij
a czas łzy osuszy”


W zasadzie tego posta miało nie być... Wiedziałam że nie dam rady go napisać, i teraz gdy przychodzi mi na myśl wiele słów które chce napisać to po prostu setny raz z tego powodu płaczę. Nie ciężko się domyślić o kim post będzie-o, Funi.


Zacznijmy od początku !
Jak zawsze poszłam do szkoły, w tym nie było nic dziwnego. Jak każde dziecko wyruszyłam do pierwszej klasy podstawówki. Nie mogę sobie przypomnieć czy to był wrzesień, pażdziernik.... Wiem tylko że ten dzień zawsze zostanie w pamięci. Moja była przyjaciółka powiedziała mi że ma trzy szczeniaki, dwóch chłopców i dziewczynkę. Wiem że chciałam suczkę, suczka miała być moja choćby walił się świat. Ku mojej uciesze mama się zgodziła, w listopadzie czy to w grudniu zamieszkała z nami brązowa, pocieszna sunia.
Tak, Funia. Zwykły kundelek. Pamiętam jak grałam na komputerze ona mi przeszkadzała, przeszkadzała we wszystkim. Nie, nie byłam na nią zła, nie krzyczałam. Siadałam obok i jej tłumaczyłam. Czy słuchała ? tak, siedziała, swoje ogromne oczka wlepiała we mnie i potwierdzając lizała mnie po dłoniach, twarzy. Mijały, dni, tygodnie, miesiące i lata. A ona codziennie była. Pocieszała, słuchała, no i.... kochała.....była.
Były chwile w moim życiu kiedy byłam naprawdę samotna, wszyscy się odwrócili.... została ona. Wycierała każdą mą łzę, a wręcz patrząc na jej minę gdy płacze czułam się z tym źle i przestawałam płakać. Wiem że gdyby ona widziała że teraz płaczę była by pewnie smutna. Wiem to nic nie da, nic to nie zmieni. Ale nie mogę inaczej. Funia całe życie była psem który nie choruje. W te wakacje to się zmieniło, dostała uczulenia, potem choroby skóry. Była jednak wesoła. Niestety los chciał że nowotwór wybrał sobie psa który zasłużył na wieczny odpoczynek-Funie....Było już lepiej ale niestety gdy rano się obudziłam zobaczyłam Funie, już prawie sztywną. Oddychała jeszcze, nie reagowała jednak.  Ze oczami pełnymi łez uciekłam.... zachowałam się okropnie. Musiałam iść do szkoły, cała droga do niej minęła na płaczu. W szkole starałam się wyglądać dobrze, w środku czułam się jednak okropnie. Wróciłam do domu, nic się nie dało zrobić. Po prostu musieliśmy ją pochować. Pożegnać się na zawsze. Ostatni raz tuląc jej ciało...6 lat minęło szybko, nie zdążyłam nawet zauważyć jak Funia z niesfornego szczeniaka zmieniła się w seniora....nie zmieniła się.

Jak sobie z tym poradziłam ? Fatalnie ! jestem osobą niby twardą, tak postrzegają mnie znajomi, przyjaciele, rodzina. Ale nie, jestem krucha. Dobrze o tym wiem, łatwo mnie zranić. Pewna dziewczyna dała mi wierszyk(http://www.owczarek.pl/forum/index.php?topic=7090.440;wap2) czy pomógł ? z początku pomógł tylko w wylaniu jeszcze więcej ilości łez, potem przeczytałam go kilka dni później tym razem poleciało kilka łez ale trochę pomógł, niektórzy mnie pocieszali, niektóry od razu dali mi kopniaka w tyłek,przypomnieli mi że ja nie płaczę, że jestem osobą która zawsze się śmieje.... Minęły dwa tygodnie, nie myślę o tym staram się..... W sercu mam ogromną dziurę. Słysząc "Funia" wyje.


Rok zaczął się dla mnie okropnie... W dzień w który Funia odeszła śnił mi się sen.Siedziałam w lesie(akurat w miejscu w którym Funia kiedyś wbiła sobie szkło w łapę), płakałam. Nagle przyszła Funia, weszła mi na kolana. I nie pamiętam co to dokładnie było ale powiedziała coś w stylu "płaczesz prze zemnie ?... przepraszam" Sen wydawał mi się tak prawdziwy że rano nie mogłam uwierzyć. Kolejnej nocy słyszałam jak chodzi po domu. Może po prostu jej śmierć tak zadziałała, tak powiedzą niektóre osoby. Ale ja wiem że to była Funia.....

"Dziękuję,
Że pojawiłeś się w moim życiu,
Że nauczyłeś mnie żyć.
Nauczyłeś kochać.
Nauczyłeś marzyć.
Nauczyłeś śnić.
Dziękuję…"


Ja wiem że ona jest, ona czuwa. Zawsze będzie ze mną, otrze moje łzy. Ja wiem że ona nadal mnie kocha, ja wiem.... Wiem że moje życie jest smutne bez niej, wiem....

Powinnam dziękować że los dał mi tak wspaniałego psa, który był, jest,.... i będzie....
Najgorsze co zrobiłam to to że ona była przy mnie zawsze, mój anioł stróż. A mnie zabrakło gdy zasypiała już po raz ostatni. Śmierć psa nie jest łatwa, ktoś powie że to pies. Ja powiem że Funia to jest przyjaciel, nie pies. 

Więc pozostaje mi wspomnieć jakim psem była Funia, była jedyna, wspaniała, niezastąpiona, mądra. Nie ma cechy by opisać tego psa.... JEDYNA !



"Kiedy Cię nie ma,
to jakby nagle zabrakło w moim życiu muzyki.
Kiedy Cię nie ma,
czas mnie straszy że przeminę,
że będę chwilą.
Kiedy Cię nie ma,
to jakby niebo miało się rozstać na zawsze ze Słońcem.
Kiedy Cię nie ma, dosyć mam wszystkiego
i chciałabym stąd na zawsze odejść.
Jak mam wyśpiewać,
jak wytłumaczyć,
że bez Ciebie mnie nie ma."





2 komentarze:

  1. Strasznie mi przykro z powodu Funii, to naprawdę ogromny ból, gdy odchodzi zwierzak... :( Poczytaj sobie to, może będzie Ci lepiej: „Jest w Niebie miejsce zwane Tęczowym Mostem. Kiedy umiera zwierzę szczególnie komuś bliskie, trafia właśnie tam. Są tam łąki i wzgórza, całe przeznaczone tylko dla naszych pupili, gdzie mogą biegać i bawić się razem. Zawsze jest tam dostatek jedzenia, wody i słońca, więc jest im ciepło i przyjemnie. Wszystkie zwierzęta, które były chore i stare, odzyskują tam młodość i wigor. Kalekie odzyskują pełnię sił i sprawności, są takie, jakie je pamiętamy z minionych czasów. Wszystkie są tam bardzo szczęśliwe, ale brak im jednej rzeczy: każde z nich tęskni pewną wyjątkową osobą, która została na Ziemi. Zwierzęta całymi dniami biegają i bawią się, aż przychodzi taki dzień, kiedy jedno z nich nagle zatrzymuje się i patrzy w dal. Jego wzrok jest skupiony, a ciało drży. Nagle zaczyna biec oddalając się od grupy, mknie ponad zieloną trawą, a jego łapy poruszają się coraz szybciej i szybciej. Zauważył Cię! Kiedy nareszcie Ty i Twój przyjaciel spotykacie się, tulicie się do siebie z całych sił, aby już nigdy się nie rozstać. Na Twoją twarz spada deszcz pocałunków i znów spoglądasz w ufne oczy swojego pupila, który tak dawno odszedł z Twego życia, ale nigdy nie opuścił Twego serca... Później przemierzacie Tęczowy Most już razem...”

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty